Jak wyglądał świat dwa tysiące lat temu, w czasach Jezusa? Dlaczego Żydzi byli skłóceni? Czy Rzymianie byli zdemoralizowani? I najciekawsze pytanie dla nas: co działo się na ziemiach miedzy Wisłą i Odrą, gdy w Betlejem rodził się Jezus? Czy ziemie polskie były wówczas kompletnymi peryferiami cywilizowanego świata, gdzie dzicy barbarzyńcy polowali w nieprzebytych puszczach na
Tłumaczenie słowa 'dwa tysiące lat' i wiele innych tłumaczeń na angielski - darmowy słownik polsko-angielski. bab.la - Online dictionaries, vocabulary, conjugation, grammar share
O powstaniu Kalisza. Było to ze dwa tysiące lat temu, a może i więcej, gdy w miejscu dzisiejszego Kalisza szumiał bór odwieczny - puszcza dzika i ogromna. Przedzielony rzeką ciemny las ukazywał tu i ówdzie płaskie, zdradliwe polany ogromnych bagien. Pewnego dnia, gdy słońce miało się ku zachodowi, niezwykły trzask i dudnienie
W tej podróży towarzyszyć Wam będą przepiękne pejzaże z ojczyzny Chrystusa, nagrane specjalnie dla NewPastoral, tak by słowa Jezusa wybrzmiały na tle miejsc, gdzie dokonały się te wydarzenia dwa tysiące lat temu. A zatem w drogę!
. Dwa tysiące lat już mija, gdy nasz Pan Wciąż króluje w swym Kościele. Pieśń przełomu tysiąclecia wzywa nas, By w obronie świętej wiary stawać śmielej. Ref.: Panie nasz, Ty przecież o tym dobrze wiesz, Że do Ciebie wciąż należeć chcemy. Twoja chwała i potęga, Twoja cześć Niech na zawsze zapanuje na tej ziemi. 2. Pokolenia się zmieniają z nimi świat, Niosąc z sobą nowe zagrożenia, Narzucając złudne życie, nowy ład, Odrzucając wiarę w sens Twego istnienia. 3. Totus Tuus z Ojcem Świętym śpiewa lud, A blask prawdy niech nas opromienia, Nowej ewangelizacji święty trud Niech nas łączy wspólnie w drodze do zbawienia.
"Bóg się rodzi, moc truchleje" najbardziej białostocka z polskich kolęd. Czy gdyby jej autor, Franciszek Karpiński, żył 200 lat później, nie powinien zaczynać poloneza słowami: "Do galerii hej, ludkowie, do galerii, bo tam cud… przeceny". Czyż nie od tego za sto lat nam potomni będą opisywać istotę zwyczajów i obrzędów świątecznych początków XXI wieku? Czas przedświąteczny, bez względu na szerokość geograficzną zachodniej cywilizacji, rykoszetem rodzi absurdy. W pogoni za wszelkiego rodzaju poprawnością zatraca się zdrowy rozsądek, niekiedy zdolność racjonalnego myślenia. W tym roku chyba najbardziej udowodniły to władze New Jersey. Zabroniły swoim uczniom śpiewania kolęd podczas tradycyjnych, szkolnych koncertów bożonarodzeniowych. Powód: muzyka religijna nie może być częścią podstawy programowej. - Naszą misją jest wspieranie bogatej i cudownej rozmaitości naszych dzieci i społeczności lokalnych. Mamy nadzieję, że będziemy dzielić się radością podczas zimowych koncertów szkolnych, które są częścią naszej tradycji - przytacza uzasadnienie decyzji władz serwis. Zamiast koncertów bożonarodzeniowych miały się odbywać tzw. zimowe koncerty, a w rolach głównych wystąpią Śnieżynka, renifery, Mikołaj. Na opisujące narodzenie Jezusa miejsca nie przewidziano. W zasadzie nic nowego, podobnie było dwa tysiące lat temu w Betlejem. Taki ostracyzm władz szkolnych New Jersey zadziwił nawet prawników specjalizujących się w kwestiach obrony wolności religijnej. Przypominali oni, że w przeszłości sądy wielokrotnie stwierdzały, iż szkolne chóry mogą wykonywać pieśni religijne, ponieważ jest to zgodne z amerykańską konstytucją. Tym bardziej, że dzieje się to w przededniu świąt. Tyle że Amerykanie zakazując kolęd, paradoksalnie, mieli się na kim wzorować. Bo podobne odruchy prątkują od lat na Starym Kontynencie. Przenieśmy się do starej, poczciwej Anglii, która może poszczycić się pięknymi i nastrojowymi pastorałkami i kolędami. W 2008 roku w Corringham nie dopuszczono szkolnego chóru do Zimowego Festiwalu. Powód: jego "zbyt religijne" kolędy mogłyby urazić mieszkańców odmiennych religii i kultur. Dawniej był to zresztą Festiwal Bożonarodzeniowy, ale nazwę zmieniono już kilka lat wcześniej - by nie narazić mieszkańców odmiennych religii i kultur. Inny przykład z tego samego grudnia, z tego samego kraju. W galerii handlowej w Hemel Hempstead odwołano tradycyjny skautowski koncert kolęd, by nie stwarzać zagrożenia w razie alarmu przeciwpożarowego. Z kolei w Londynie lokalne władze zakazały dyrekcji jednego z domów towarowych kolęd na ulicy, gdyż mogą ogłuszać przechodniów i powodować chyba przebił wielebny z Blandford Forum, który zakazał parafian śpiewać w kościele kolędy "Oh Little Town of Bethlehem". Powód: po swej pielgrzymce do Ziemi Świętej duchowny uznał, że Palestyńczykom w Betlejem dzieje się tak źle, iż radosna kolęda jest może powiedzieć, że to świat zachodni, nas to nie dotyczy. Bo odporność na owe zakusy cementuje związek kolędy ze wspomnieniami z dzieciństwa oraz jej polskość. Jak pisała na swoim blogu internautka Astraja nigdzie na świecie ten rodzaj pieśni religijnej, ale i świeckiej zarazem, nie stał się tak ogólnie przyjętym i umiłowanym, jak na polskiej ziemi: - "Wspomnienia gwiazdki, wieczerzy wigilijnej, drzewka; wspomnienia tak na wskroś rodzinnego święta; wspomnienia tak działającej na wyobraźnię pasterki w mroźną, wyiskrzoną noc księżycową. Pośród innych pamiątek z dzieciństwa te są może najczystsze, najpiękniejsze, najbardziej wolne od wszelkiego zła, i to one najsilniej zachowują się w naszej pamięci. Wraz z nimi przechowuje się w naszej świadomości i pieśń kolędowa, tak integralnie z nimi spojona. Ale przecież i u innych narodów święto Bożego Narodzenia jest także świętem typowo rodzinnym, zostawiającym w duszy dziecka niezatarte wspomnienia. Istotnym powodem, że dla Polaków kolęda stała się czymś tak cennym, jest to, że jej rozwój poszedł dziwnie szczęśliwą drogą. Na drodze swego dojrzewania przesiąkła ona na wskroś całym szeregiem bardzo charakterystycznych pierwiastków duszy narodowej. Zawarła się w niej - zarówno w tekście, jak i melodii - dostojność i skupienie duchowe, bujny sarmacki temperament, słowiańska zaduma i tęsknota, rzewność i czułość, wesołość i melancholia zarazem".W czasach homo digitalicusa nie trzeba jednak mniej lub bardziej sformalizowanych nakazów, by przekonać się, że i ta wydawałoby się oparta na trwałych fundamentach logika tradycji zaczyna ustępować miejsce internalizacji trendów cywilizacyjnych odciskając swoje piętno na przestrzeni publicznej. Choć w zupełnie inny sposób niż na lat temu, jeszcze przed Wigilią, grupa licealistów śpiewała kolędę przed fontanna Rynku Kościuszki. Słowa i nuty jednak gdzieś umknęły w wielkiej, pustej przestrzeni. Pustej, bo potencjalni odbiorcy w tym czasie przenieśli się do galerii handlowych. To w tej przestrzeni publicznej dziś chyba najdłużej rozbrzmiewają kolędy i pastorałki, zazwyczaj przy okazji akcji charytatywnych. Niedzielny koncert na jarmarku to wyjątek potwierdzający regułę. "Bóg się rodzi, moc truchleje" najbardziej białostocka z polskich kolęd. Czy gdyby jej autor, Franciszek Karpiński, żył 200 lat później, nie powinien zaczynać poloneza słowami: "Do galerii hej, ludkowie, do galerii, bo tam cud… przeceny". Czyż nie od tego za dwieście lat nam potomni będą opisywać istotę zwyczajów i obrzędów świątecznych początków XXI wieku? Swoistym znakiem czasów jest także to, że kolędy niegdyś śpiewane przez miesiąc, dziś coraz częściej goszczą, przynajmniej w wymiarze publicznym, góra dobę po Wigilii. Po południu pierwszego dnia świąt zaczyna się przygotowywanie do codzienności: dyskoteka, wesele, koncert. Jeśli wsłuchamy się też w narrację zdigitalizowanej opowieści przedwigilijnej, to przekonamy się, że to, co powinno być współczesną refleksją nad tym, co wydarzyło się przed XXI wiekami, coraz bardziej tłumione jest przez celebrację przygotowań świątecznych. Świąt dla samych świat, a nie Bożego Narodzenia. Dziesięć dni temu na sesji rady miasta radny-senior Kazimierz Dudziński odniósł się do wizyty świętego Mikołaja z Rovaniemi, który w szpitalu rozdawał prezenty chorym dzieciom, a później na Rynku Kościuszki spotkał się z białostoczanami. Radny mówił tak: "Przyjechał do nas z Ja... z Laponii, z Finlandii, nie prawdziwy święty Mikołaj, tylko przyjechał po prostu człowiek stamtąd. Pięknie się prezentuje, jest w przebraniu, pięknie ubrany i tak dalej. Ale nie mówmy, że to jest prawdziwy święty Mikołaj. Ponieważ to wprowadza trochę taki zamęt. I ten dzieciak, który tego słucha, uwierzy w to: Ja widziałem świętego Mikołaja. Nie ma świętego Mikołaja, tylko jest Mikołaj, potocznie święty." W gruncie rzeczy radny nie powiedział nic obrazoburczego, co więcej wszystko zgodnie z tradycją i historią chrześcijaństwa, które w biskupie Myry żyjącym u zarania średniowiecza widzi odzwierciedlenie świętości cnót dobroczynnych. To chyba najpopularniejszy ze wszystkich świętych. Zarówno chrześcijaństwa zachodniego, jak i wschodniego. Do jego grobu we włoskim Bari, w rocznicę śmierci 6 grudnia, pielgrzymują setki pątników, w Białymstoku prawosławna katedra jest pod wezwaniem świętego Mikołaja Cudotwórcy - 19 grudnia wierni obchodzili jego wspomnienie. A jednak wystąpienie radnego-seniora na sesji rady miasta było niepotrzebne. Bo jako przedstawiciel odmiennej duchowo epoki nie miał żadnych szans na zrozumienie przez współczesnego homo digitalicusa. Ten zaś odebrał słowa radnego niemal jak nieczyste wersety w postrzeganiu idola współczesnej popkultury, który dzięki sprawnej promocji nie tylko praktycznie zastąpił w powszechnej świadomości tradycyjny wizerunek świętego Mikołaja biskupa i obcowania z nim, ale też coraz częściej utożsamiany jest z Bożym Narodzeniem. Stąd już być może tylko krok, by za kilkadziesiąt lat był ich jedynym desygnatem. Jako owoc zrodzony z nowej, świeckiej "Misiu", niezapomnianego Stanisława Barei, w scenie końcowej stary węglarz mówi do kompana, dlaczego nie może córce nadać imienia Tradycja: "Tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych dziejów jest warownym murem, to jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza. To jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to, co dookoła powstaje, od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy". A potem klamra spinająca w postaci pastorałki Ewy Bem: "Ziemia spokojna i mądra, Ziemia sprawiedliwa, wszystkim ludziom szczodra".Te dwie sceny najpełniej odzwierciedlają grudniowy czas świąteczny. Co z niego zostanie za sto, dwieście lat, skoro dziś coraz częściej zaczynają się kruszyć jej najtrwalsze bastiony? Czy może to starszy mężczyzna z brodą ubrany w czerwony strój z saniami ciągniętymi przez zaprzęg reniferów będzie już jedynym powodem oczekiwania na nadejście Bożego Narodzenia?. A kolędy, nie dzięki zakazom, staną się nieobecne?. Dziś, mamy jeszcze to szczęście, że są co najwyżej dla nieobecnych (jak w tej autorstwa Szymona Muchy do muzyki Zbigniewa Preisnera"):A nadzieja znów wstąpi w nasNieobecnych pojawią się cienieUwierzymy kolejny razW jeszcze jedno Boże NarodzenieI choć przygasł świąteczny gwarBo zabrakło znów czyjegoś głosuPrzyjdź tu do nas i z nami trwajWbrew tak zwanej ironii losuCzytaj e-wydanie »Nieruchomości z Twojego regionu
PASTORAŁKA GÓRALSKA, KTÓRĄ KOLĘDNICY W OKOLICACH KRAKOWA CHODZĄC Z SZOPKĄ, REPREZENTUJĄ. PROLOG. Jeden z kolędników występuje i tak przemawia: Wszystkim wobec kolędy najprzód winszujemy, * Zanim wielką nowinę Państwu opowiemy; * Naszem będzie staraniem, by niedługo bawić, * Raczcie tylko łaskawie ucha nam nadstawić. * Przez lat cztery tysiące od grzechu Adama, * Wszystkim ludziom zamknięta była niebios brama. * Pod ciężarem przestępstwa jęczał naród cały, * Śmierć, grzech, mocy piekielne nad nim panowały. * A co większa, że ludzie i wszystkie stworzenia, * Nie byli w stanie zgładzić tego przewinienia. * Lecz się Ojciec Niebieski zlitował nad światem, * Zesłał Syna Swojego, by się nam stał bratem. * Otóż ten się dziś dla nas z czystej Panny rodzi, * Pokój światu przynosi, ciężar życia słodzi. * Ten nas z Ojcem pojedna, ten z piekła wybawi, * Ten nam niebo otworzy, i wiecznie nas zbawi. * Wystawimy tu państwu, w jakim przyszedł stanie, * Kogo wezwał na pierwsze siebie powitanie, * Co pasterze robili, zanim ich wezwano, * Jako się sposobili, gdy im iść kazano, * Na jakie się ofiary dla Pana zdobyli, * Zgoła wszystko ujrzycie, jakbyście tam byli. Kuba pierwszy pastucha zaczyna wyganiać bydło w pole i wywijając pałką woła: „a che! a che!“ a na owce: „byr! byr! byr!“ a drudzy stojąc za drzwiami ryczą i beczą udając bydło i owce, — potem śpiewa, jak następuje: Hej! bydełecko w pole, hej owiecki moje, * Paścież mi się paście, a w kupie oboje. * Hej! paścież mi się paście, a ja se usiędę, * Wezmę swe skzypecki, grać wom pięknie będę. * Wej, nie tam owce, nie tam, wej kędy się mają, * Do boru tak skacą, chociaż im nie grają. * Oj zagram ja wam zagram bydełko piescone, Zaczyna grać i przestaje. Lec nie chcą grać skzypki, bo nie nastrojone. Stroi skrzypce, a potem gra i śpiewa, co następuje: Paścież się owiecki około górecki: * Z onej strony pola, zieleni się rola. MAŚCIBRZUCH (nadchodzi). A kto tu gra? FURGOŁ. Toć Kuba siedzący gra sobie. MAŚCIBRZUCH. Jako widzę na świecie sama rozkoz tobie: * Ty tu siedzis, pruznujes, nam cię sukać tzeba. KUBA. Tak ci mi dał Pan Bóg próżnowanie z nieba. MAŚCIBRZUCH. A wies-ze ty, gdzie teraz tzoda się twa pasie? * Ujzys wkrótce, ze będzies we wielkim hałasie. * Ty nigdy nie pilnujes jak należy tzody. KUBA (rozgniewany). Bodajże ci tę pascę zawaliły wzody. * Myślis, ze ja, choc stary, bydła nie pilnuję, * A któż lepsy nade mnie? wsak ja tu pzodkuję. MAŚCIBRZUCH. Znom ja ciebie, znom dobze, nie chwal ty sam siebie, * Pzecieć ja tez musę być coś lepsy od ciebie. * Ojciec z dziada ja z ojca jest zawse pastucha, * Matka kozy pasała i z nią siostra głucha. * Bywałem tez u ludzi, nie w domum się chował, * I z kuchtami dworskimi za pan brat obcował. KUBA. Oj, jak widzę, toś ty to wysokiego łoza! * Kiej twój ojciec pasł świnie, a matka kiernoza. * Jakże się zwał twój ojciec? MAŚCIBRZUCH. Dyć Sowula Kwietko, * Co mnie kijem chędozył, często a nie letko. * A kiedy mnie do dworu paść owce wyprawił, * To mi kożuch dał nowy, jesce pobłogosławił. * Dobze mi się tam działo, bom i w kuchni bywoł. * Kuchazowi językiem rądelkim pomywoł. * Dworscy mnie tez lubili, zem grywoł na lize, * To mi cęsto dawali oblizać talize, * Pijołek tez i wino, konfitury zjodał, * Co mi hajduk Kozera dawa, jak naskrodał. KUBA. Niedarmoć się, jak widzę, gęba wykzywiła, * Pewnie temu, ześ dworskich kąsków jodał siła. * A gdy zgniłe flacyska kuchaze płukali, * Tyś rozumiał, zeć wina małmazyi dali. * Konfitury, co hajduk z pokoju wynosił, * Wsyscy nos zatykali, tyś się o nie prosił. * A cóz dopiero mowie jak cię sanowano, * Gdy Pan kazał rozciągnąć, nizkoć się kłaniano. MAŚCIBRZUCH. Ej, Panci to był dobry, zdrajca Podstarości, * Ten mi nieraz, ba cęsto porachował kości. * Gdym raz do mościwego posed skarżyć Pana, * Cęstowałci mnie za to jak złego hamana. * I jak mnie zacął łechtać po bokach a sceze, * Tom obiema końcami grał jakby na lize. * Dosłużyłem się wreście nienajgozej potem, * Aze skóra dr-zy na mnie, gdy se wspomnę o tem: * Bom wziąn był na sukmanę bitych bardzo wiele, * Iz mam dotąd filoresy po mem gzesnem ciele. KUBA. Takać to jest zapłata służyć u Wielmożnych Panów, * Lepiej, lepiej mój bracie służyć u Plebanów. * Kto służy u dobrego, mościwego księdza, * To pedają, ze temu nie dokucy nędza. FURGOŁ. Prawdę mówis mój bracie, ją ci pzyznam tego, * Bom tez służył pół roku u księdza jednego: * To się cłowiek wylezał nigdy nie nagłodził, * Nadewsystko, zem cęsto w nocy smykać chodził. MAŚCIBRZUCH. Tak to u dobrych ludzi, to wsystko uchodzi. * A w tych dworach niescęsnych wsystko się nie godzi. * Raz mię, zem był skrad skóry jakoś posądzili, * I za to postronkami dyable plecy zbili. * Co prawda, to i nie grzech, zem raz kuchazowi * Smyknął kawał pieceni i chleb safazowi. * Ba... zastalic mnie tez raz, kiedym był w piwnicy, * Drugi raz, kejm otwierał do skrzynki woźnicy. * Sadzawkim tez nawiedzał pańskie za górami, * Wtencos bracie kejm chodził do miasta z rybami. KUBA. Oj jakiż z ciebie błozen! ja to znamienity * Pastucha, bo swą tzodę zawse w las obfity * Pozenę i nikomu nie ucynię skody, * Bezpiecnie podziękuję, kiedy pzyjdą gody. MAŚCIBRZUCH. Jazto błoznem od ciebie mam być mianowany! * Wsak me służby są zawse bez wselkiej nagany. * Prawda, ze tu lepsego nad cię nie znajdziewa, * Pzeto zdrowia twojego wsyscy sanujewa. * Jednak ześ mnie tak grubo teraz pocęstował, * Błoznem niejakim nazwał, będzies ty żałował. * Pójdźwa Furgoł od niego, niechaj tu sam lezy. FURGOŁ. Oj widzis ty Maścibzuch, ono hań wilk bieży. MAŚCIBRZUCH. Pójdźwa, pójdźwa cemprędzej, prosić on się będzie, * Skoro mu wilk barana lub owcę nasiędzie. MAŚCIBRZUCH i FURGOŁ wychodzą za drzwi. KUBA. Hej, hej, słysycie! wróćcie się, moi bracia mili, * Hano wilcy i do mych owiec się zblizyli. * Juz was prosę, pzeprosom, wróccie się do zgody, * A pomóżcie mi wilków odegnac od trzody. Odpędziwszy wilków, wracają. MAŚCIBRZUCH. A wej widzis, jak się ty teraz pięknie prosił, * Coś się to nade wsystkich najbardziej wynosił, * Myślis, ześ juz najlepsy, ze na skzypkach grajes, * A nam wsystkim podściwym błazeństwo zadajes. KUBA. Zapomnij ze juz o tem Maścibzuch kochany, * Wsakem ci jednem słowem nie ucynił rany. * Pzybliz się, podaj rękę, byśmy się zgodzili, * A na potem w pzyjaźni niepzerwanej żyli. Podają sobie dłonie. A gdzie są nasi drudzy? FURGOŁ. Ot jezów sukają, * Bo z nich Panom swym skórki na futra dać mają. * Inni za jaząbkami smykają po lesie, * Co kto złapi, to skrycie do miasta wyniesie. * A wies bracie, ze jak się panowie dowiedzą, * Zabiorą im jaząbki, za ich zdrowie zjedzą. KUBA. Alboz to niema leśnych, zeby pilnowali, * A zwiezyny po lesie łowić nie dawali? FURGOŁ. Sąć i oni, ale tez i sami zjadają, * Zeby lepiej kraść mogli, chłopów namawiają. KUBA. Dobra sroka na chłopa, dobra nawet wrona, * A panu dać należy gęś albo kapłona. * Bo chłop chociaż kapustą bzusysko natłocy, * Napiwsy się i wody zdrów sobie podskocy. MAŚCIBRZUCH przyskoczywszy mu z pałką do ucha. A ty godos lada co, a nie mówis o tem, * Coby było z pożytkiem nam wsystkim na potem. * Cyś to ślachcic, ze się tak za panów ujmujes, * A nom i drugim chłopom jenteresa psujes. KUBA. A cózto ty rozumies, zem ja Pański sługa? MAŚCIBRZUCH. A wej! jakiś mi ślachcic, wej chłopeś do pługa. FURGOŁ. Pzestańciez juz tych kłótni, swarów zaniechajcie, * Siądźcie sobie na ziemię, insą zacynajcie. * Gdzie się tez ta obraca Cedzimlek z kozłami? * Tuła się gdzieś po lesie, Boże rac być z nami! * Boć to nie bez pzycyny, ze nie widać jego, * Lęka się serce moje — oto cegoś złego... MAŚCIBRZUCH. Ba... broń Boze, zeby nas skoda popaść miała, * A niedawnoć się tutaj bestya tułała, * Com mu ledwie z pascęki wyrwał kozła mego, * Któż wie, cy ten lichotnik nie pzysed na niego. Więc pójdźwa. FURGOŁ. Ba... i prędzej, bez wsego mieskania. MAŚCIBRZUCH i FURGOŁ wychodzą za drzwi i zaraz wracają. MAŚCIBRZUCH. Otoli saw na łąkach stare kozły zgania. FURGOŁ. Chwałaz Bogu, kiedy się razem tu znajdziewa, * A nim do nas nadejdzie, na ziemi siądziewa. Siadają przy KUBIE i CZEDZIMLEK nadchodzi. KUBA. A witajze Cedzimlek! kęześ się to bawił? * Cyś barana którego lichocie zostawił? CZEDZIMLEK. O bodaj was kośnica srodze udeptała, * Dyc mi się to nadzwycaj tzoda rozbiezała: * A potem mi we tzodzie nie stało barana, * Któregom próżno sukał od samego rana. * Boć mi się byli wilcy do tzody pzymknęli, * A wpadsy między owce, barana mi wzięli. KUBA. Jakiż to był ten baran? CZEDZIMLEK. Kędziezawy, biały, * Zawse on pzodem chodził, łaskawy i śmiały. KUBA. Jakto widzę, śmiałego psi kąsają potem. CZEDZIMLEK. Juz wos prosę ani mi wspominajcie o tem. FURGOŁ. A jakże to mój bracie, tzebać coś wilkowi, * Bo nie sieje, ni oze, dać nieborakowi. CZEDZIMLEK. Ej cóz mi ta juz o tem godać bardzo wiele, * Lepiej dobądź ty Furgoł butelki z kobiele. Tu wskazuje kijem na FURGOŁA, potem na MAŚCIBRZUCHA. Albo ty Maścibzuchu olejku żytniego, * Posukaj, a pocęstuj mnie sturbowanego. FURGOŁ. Prowdę mówis, mój bracie, jo ci przyznam tego, * Ze się warto jest napić trunku tak dobrego. CZEDZIMLEK. Dobywajze Maścibzuch z torby gozalicę. MAŚCIBRZUCH wstaje, a dobywszy z torby flaszki oplatanej (pustej), pije z niej do CZEDZIMLEKA. Bodajześ zdechł, Cedzimlek! tak ci zdrowia zycę. CZEDZIMLEK. Cartać dawno zmerł ojciec, coby jo mioł zdychać, * O którym to z powieści mogłeś nieraz słychać: * Ze się corną kapustą nieborak zepsował, * Tak, iz na piąty tydzień od niej zachorował, * Matka zaś gdy za niego stypę wyprawiła, * Nieboga się ogonem scuzym udławiła. * Ja zaś, jakem się dorwał bigosu ze solą, * Tom się obzar tak tęgo, az mnie kiski bolą. Tu szoruje rękami po brzuchu. Potem strułem się zepą, zjodłem mysi ogon, * Takiem mioł zatwardzenie, az na piąty zogon. Tu nogą wskazuje. MAŚCIBRZUCH podaje flaszkę oplataną CZEDZIMLEKOWI. Pijze sobie Cedzimlek ku zdrowiu swojemu, * Zycąc wsego dobrego, jak sobie samemu; * Napiwszy się do woli jak co pocciwego, * Skierujes się do brata Furgołka nasego. Tu wskazuje na FURGOŁA. CZEDZIMLEK odbiera flaszkę od MAŚCIBRZUCHA i pyta: Jakaż to jest Maścibzuch — macicna? miętowa? MAŚCIBRZUCH. Ej pij, nie uważaj, choćby anyżkowa. FURGOŁ. On dopóty nie zgadnie, póki nie skostuje. CZEDZIMLEK pije, a potem szoruje po brzuchu rękami. Musi to być alkiermes, bo ją wnętse cuje. Oddaje flaszkę skrycie MAŚCIBRZUCHOWI. KUBA. Oj prostaku, prostaku! nie wies co dobrego, * Dyćto od pocciwego Jabrama nasego, * Godnego arendoza, co ją dublizował, * Wsyscy mówią, ze słodem po prostu kminkował. MAŚCIBRZUCH. Dyćto wiercipępkowa, tak ją nazywają, * A nase ją niewiasty bardzo dobze znają: * Bo gdy która z nich sobie zbytecnie pobłazy, * To powtaza ursz, ursz, ursz[1] nie raz, nie dwa razy. FURGOŁ. Nie jeno to niewiasty, ale i dziewecki, * Rade się napijają takiej gozałecki, * Mówiąc, ze ich mozysko w łokciu trapi srodze, * Drugie się tak upijają, ze lezą na drodze. CZEDZIMLEK. Ej, kiedyc tak jest zdrowa, póki cłowiek żyje, * Podaj mi ją, Maścibzuch, jesce się napiję. * Ty zaś, bracie kochany, mój miły Furgole, * Jak się tez jej napijes, to wyjzys na pole: * Spatzys, co tez tam robi brat Sufla kochany, * Cy mu się nie rozbiegły swawolne barany. CZEDZIMLEK zaczyna znów pić do KUBY. FURGOŁ. A cybym ja był głupi — wy sobie pijecie, * A mnie spatzyc na pole iść rozkazujecie. * Napijwa się więc razem potem spać pójdziewa, * A jutro, ze da Pan Bóg, zdrowemi będziewa. Piją kolejno dwa razy, potem KUBA mówi: KUBA. Dosyć tego chłeptania, teraz się pzespicie, * Jutro rano do tzody pzyjdziecie o świcie. * Ja zaś, jako najstarsy, pójdę pzyjzyć tzody, * Ażebyśmy znów jakiej nie ponieśli skody. KUBA wychodzi za drzwi paść owce, a SZUFLA nadszedłszy wespół z nim beczy za drzwiami, udając owce i bydło; drudzy zaś pokładłszy się na ziemi, udają, że śpią. ANIOŁ w ukryciu,gdy już wszyscy śpią, śpiewa: Gloria, gloria in excelsis Deo. MAŚCIBRZUCH podniósłszy cokolwiek głowy, pyta: Cy tyto śpiewas Furgoł? cy mi się tak zdaje. FURGOŁ. Spałbyś sobie, bajdura, cyć figlów nie staje. ANIOŁ śpiewa drugi raz: „Gloria in excelsis Deo“, a potem wziąwszy świecę i zabłysnąwszy pastuchom około oczu, znika. MAŚCIBRZUCH zrywa się i siedząc z przelęknieniem, mówi: Hej! pod przysięgą mówię, scerą prawdę zgoła, * Ze się światłość pzełysła, wedle nas dokoła. FURGOŁ leżąc. Chyba, ze ci kto pięścią sksesał ognia z nosa, * To ty myślis, ze świcą wśród nocy niebiosa. CZEDZIMLEK. Zaświeć mu tą palicą dobze między ocy, * Będzie myślał, ze słońce świeci o północy. Znów zasypiają. ANIOŁ śpiewa po trzeci raz „Gloria" i znika. MAŚCIBRZUCH zrywa się i siedząc mówi: Przysłuchajcie się bracia, co to jest takiego, * Uważajcie, by komu nie zrobiło cego. * Właśnie jakby z pod ziemi coś do nas mówiło, * A to mówię zaprawdę, bo mi się nie śniło. FURGOŁ leżąc. Chybaby na choinie słowiki śpiewały, * Alboli tez na dębie gruchał gołąb stary. CZEDZIMLEK leżąc. Mozę tez być, ze kury teraz po wsi pieją, * Albo się tez dziewuchy idąc z karćmy, śmieją. KUBA wpada nagle przestraszony i woła: Dziwy! dziwy! bratkowie, przebóg ! powstawajcie, * A co tylko tchu macie, ze mną uciekajcie. * Bo ktoś na nas z wysoka woła: pastuskowie! * Ze az oto mi włosy powstały na głowie. * Uciekajmy! — uciekajmy! — uciekajmy! MAŚCIBRZUCH i CZEDZIMLEK porywając się na nogi także wołają: Uciekajmy! — uciekajmy! — uciekajmy! FURGOŁ jeszcze leżąc. Cekajcie! — cekajcie! — cekajcie! Wstawszy. Nie chodźcie, ja zawołam, wy pilnie słuchajcie, * W której stronie się ozwie, dobze uważajcie. Tu wywija kijem do góry i woła: Hej!... ozwijno się ozwij, powiedz, coć potzeba? ANIOŁ w ukryciu przytłumionym głosem odpowiada: Z nieba. FURGOŁ. A pocoś ty tu zlozł z nieba ? — jakieś mi paniątko. ANIOŁ Dzieciątko. FURGOŁ. A gdzie to jest Dzieciątko, powiadaj-no, chłopie. ANIOŁ. W szopie. FURGOŁ. Powiedz-ze, w której sopie, to z nas kto pobiezy. ANIOŁ. Leży. FURGOŁ. A godajze dokładniej, bo weźmies tym kołem. ANIOŁ. Z wołem. FURGOŁ. Uciekajmy! uciekajmy! uciekajmy! ANIOŁ wychodzi z ukrycia w bieli i mówi: Pastuszkowie! postójcie... co powiem słuchajcie. * Do Betleem miasteczka czemprędzej biegajcie * Znajdziecie tam we żłobie złożonego Pana, * Gdy przyjdziecie, padnijcie przed Nim na kolana. KUBA. Bóg ci zapłać Janiele, iześ nom powiedział; * Gdzie Pana sukać mamy, każdy będzie wiedział: * Nasym tez drugim braciom o tem opowiemy, * I jak się wsyscy zbiezem, razem pobiezemy. SZUFLA wpada zadyszany i woła: Och!... och!... och!... och!... PASTUCHY. Sufla! Sufla! powiedzze, co ci to? co ci to? * Cyli cię kto pzestrasył cy tez cię pobito? SZUFLA. Niesłychana mnie jasność zewsąd otocyła, * Nie wiem, cyli tez u was także taka była. KUBA. A dyćto głupi duda, Pan Bóg się narodził, * Który będzie po świecie tutaj z nami chodził. SZUFLA. A kędyz to bratkowie? KUBA. Janioł nam powiedział: * Ze go znajdziem w Betleem, w sopie będzie leżał, * Przetoż się zabierajmy, pójdźmy witać Jego. SZUFLA. Ha... toćby dobze było, wziąść tez co dla Niego. KUBA. I cóz weźmiem, chyba to, co w kobiałkach mamy.* Potem Jemu wspołecnie w podarunek damy. SZUFLA. Jakże sobie postąpim, bo my proste chłopy, * Powiedzze nam Furgole, gdy wnijdziem do sopy. FURGOŁ. Ot pokłonim się najpzód, padniem na kolana, * Dobędziem podarunków, połozym przed Pana. MAŚCIBRZUCH. Idźwa więc juz w Bozydar, scęśliwą godzinę, * Aze pzecie znajdziewa tę małą Dziecinę. * Mozem zagrać pzez drogę, drudzy niech śpiewają, * A tak jedni niech drugim ochoty dodają. KUBA rozporządza wszystkich. Ja będę grał na skzypcach, wy idźcie po paze, * A Cedzimlek nom zagra na swojej fujaze. * Ty Maścibzuch idź w tyle z lirą lub basicą, * A ty Sufla i Furgoł wywijaj kłonicą. Wszyscy idą śpiewając i grając. Hola! hola! pasterze z pola: * Idźcie do Pana, witajcie, a co macie, to dajcie, * Wołają Aniołowie, pójdźcie mili bratkowie: * Pójdźcie jeno w tym casie, tzodę zawzec w sałasie, * Pójdźmy, pójdźmy do sopy, weźmy serków pół kopy,* Dajmy Panu we żłobie, co nas wabi ku Sobie, * Pójdźmy wsyscy z weselem, do tego to Betleem, * Pójdźcie i wy skzypkowie, pójdźcie i wy dutkowie. * Zagrajze Maścibzuch, na lize, * Cedzimlek w fujarę, a sceze. CZEDZIMLEK. A cy znajdziem tę sopę i w niej Lezącego? MAŚCIBRZUCH (wskazuje kijem na szopę). Ot ją widzis, a nawet i światło u Niego. CZEDZIMLEK. A dyćto juz Betleem, dalibógci pono. * Dziecię leży we żłobie, widzis Furgoł Ono. FURGOŁ. O jak piękna tam stoi pzy Nim Panienecka, * Starusek tez pilnuje tego Dzieciątecka. KUBA (uszykowawszy pastuszków w szopie, i gdy już padli na kolana, każe im mówić za sobą): O witajze nas Panie! a cóz się to stało * Iz Cię górne dziś niebo, tu do nas zesłało. * Lezys na gołem sianie, chocieś Król bogaty, * Będąc Panem nad pany, nie mas własnej chaty, * Drzys na tak ciężkim mrozie, miłe Dzieciątecko, * O jakże nom zal Ciebie, z nieba Paniątecko. Tu KUBA składa ofiary i mówi: Naści za to ode mnie ten masła gornusek, * Jesce Ci tez pzydaję i susonych grusek. MAŚCIBRZUCH. Jabym Ci dał ten serek, lec suchy nieboze, * A ten kto ząbków nie ma, ugryść go nie moze. * Ale ci za to jutro, kiedy nie mas ząbków, * Na rosołek pzyniosę choc parę gołąbków. FURGOŁ. Ja zaś nie mam ci co dać, bom Furgoł ubogi, * Ani Cię cem pzyodziac na taki mróz srogi: * Ale co mam to pzyjmij, kozią gomółeckę,* Garnusek masełka, chleba przylepeckę. CZEDZIMLEK. Ja ci zaś ofiaruję to małe jagniątko, * Przyjmijze je ode mnie najmilse Dzieciątko: * Nie żałowałbym nawet tłustego barana, * Ale mi go lichotnik porwał wcora z rana. SZUFLA. A ja tez Sufla stary, cóz Wam podaruję, * Mam trochę przepalanki, to Was pocęstuję: * Napijcie się Starusku z Matuchną, boć drżycie, * W zimnie tzeba się napić, dobze o tem wiecie. * Pzyjmijciez więc ode mnie ten podarek mały, * A sprawcie to, by lepse gozałki bywały. KUBA. Cas juz teraz do domu powracać każdemu, gdybyśmy wspólnie oddali chwałę Bogu swemu: * Bo oto się zblizają, znać wielcy panowie, * Patzcie, co tu wojska, pewnieto królowie. Pastuchy odchodząc Śpiewają i grają. Hola chłopy! dalej z tej sopy: * Pzyjechali Królowie, wara, wara bratkowie, * Umknijcie się panicom, niechaj skarby wylicą, * I pieniądze i złoto, bo pzyjechali po to, * By Boga nawiedzili, łaski Jego nabyli; * Ustąp się Skocylasie, żebyś nie był w hałasie, * Idźze i ty prec Wachu, byś nie narobił pzestrachu, * Niech żaden z nas nie wadzi, bo kazą prec celadzi. * Oj dyna, oj dyna, oj dyna ! * Niech żyje Pan Jezus Dziecina. Potem przedstawiają jasełka.
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński hiszpański Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. dos mil añosdos milenios 2000 años Historia konopi Prawdopodobnie ludzie już dwa tysiące lat temu używają dobroczynnych i pożywnych właściwości konopi. La gente probablemente ya usaba las cualidades beneficiosas y nutritivas del cáñamo hace dos mil años. Moja najdroższa córko, świat czekał na tę chwilę dwa tysiące lat. Mi muy querida hija, el mundo ha esperado este momento por dos mil años. Łuki z cegły mułowej były powszechną technologią budowlaną, ich historia na obszarze Lewantu i całym Bliskim Wschodzie liczy ponad dwa tysiące lat. Los arcos de barro cocido eran una tecnología de construcción común que se remonta a más de dos milenios en Oriente Próximo y el Levante. Londyn został zbudowany na podstawie kości i krwi przez rzymskich zdobywców prawie dwa tysiące lat temu. Londres se construyó sobre los vestigios y el derramamiento de sangre de los conquistadores romanos hace casi dos milenios. 14 marca 2019: Kosmiczny nietoperz, ukryty w najciemniejszych zakamarkach gwiazdozbioru Oriona, rozpościera swoje zamglone skrzydła w przestrzeni międzygwiazdowej na dwa tysiące lat świetlnych. 14 de Marzo de 2019: Escondido en uno de los rincones más oscuros de la constelación de Orión, este murciélago cósmico, a dos mil años luz de distancia, extiende sus nebulosas alas a través del espacio interestelar. Jej produkcja rozpoczęła się w angielskim miasteczku, opierającym się ponad dwa tysiące lat temu. Su producción comenzó en el pueblo inglés, basado en más de dos mil años atrás. Około dwa tysiące lat temu celtyckie plemiona świętowały nadejście Nowego Roku. Hace unos dos mil años, en este momento, las tribus celtas celebraron la llegada del Año Nuevo. Gościnność szczodrze ofiarowana ponad dwa tysiące lat temu pozostaje w zbiorowej pamięci ludzkości i jest źródłem obfitych błogosławieństw, które trwają nadal. La hospitalidad, ofrecida con generosidad hace más de dos mil años, permanece en la memoria colectiva de la humanidad y es fuente de abundantes bendiciones que aún se siguen derramando. Wzmianki o pierwszych kąpielach piwnych datowane są na około dwa tysiące lat temu. El primer balneario de cerveza data desde hace dos mil años. Przez dwa tysiące lat ten Sakrament był pokarmem niezliczonych wiernych. Este sacramento ha alimentado durante dos mil años a innumerables creyentes. Wszystko zaczęło się dwa tysiące lat temu. Zacząłem zbierać wilkołaki niemal dwa tysiące lat temu w Skandynawii. Sí. Empecé a reunir hombres-lobo en Escandinavia hace casi dos mil años. Był uwięziony przez dwa tysiące lat. Nie ja to wymyśliłem: dwa tysiące lat temu powiedział to pewien Jakub w liście napisanym do Kościoła. Y esto no es novedad mía. Hace dos mil años lo dijo un tal Santiago en una carta que escribió a la Iglesia. Żył jakieś dwa tysiące lat temu. My też byliśmy częścią tych wszystkich narodów dwa tysiące lat temu. Y en ese "todos" de hace dos mil años estábamos también nosotros. Został on wykorzystany prawie dwa tysiące lat temu. Wielki Hierofant Khatep skulił się przed rozgniewanym królem i opowiedział historię Nehekhary od czasu jego śmierci ponad dwa tysiące lat wcześniej. El Gran Hierofante Khatep se humilló ante el ofendido rey y le relató la historia de Nehekhara desde su muerte, ocurrida hacía ya dos mil años. Udowodnił to dwa tysiące lat temu. Wielka królowa Egeria odeszła od Goa'uldów ponad dwa tysiące lat temu. La gran Reina, Egeria. Se separó de los Goa'uld hace más de dos mil años. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 164. Pasujących: 164. Czas odpowiedzi: 155 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
dwa tysiące lat temu pastorałka